26.04 2018
Weganizm to… spojrzenie w oczy. Dlaczego?
Jako dziecko każdego lata spędzałam część wakacji na wsi. Moi dziadkowie mieli tam mały domek i wielki ogród. Oboje wychowali się na roli, ale później zostali nauczycielami, przeprowadzili się do miasta, a na wieś przyjeżdżali tylko latem, by uprawiać najprzeróżniejsze warzywa i owoce. Nie mieli żadnych zwierząt, gdyż to wiązałoby się z całoroczną pracą w gospodarstwie.
Tekst: Izabela Turba
Zdjęcie: pixabay.com
Tak więc w dzieciństwie, chcąc czy nie chcąc, nauczyłam się wiele o ogrodnictwie. Wakacje na wsi do tej pory miło wspominam, bo kojarzą mi się z truskawkami jedzonymi prosto z krzaka, zrywaniem malin i groszku (z którymi raz przesadziłam i dostałam potwornego rozstroju żołądka) i wyrywaniem zielska.
Ale pamiętam też tak zwane zabijanie cielaka u sąsiada. Oczywiście nam dzieciom nie pozwalano w tym uczestniczyć, ale cała wieś wiedziała, że coś takiego się odbywa. Mnie utkwiła w pamięci żałośnie i bezsilnie mucząca krowa uciekająca z pastwiska i biegnąca w stronę gospodarstwa, gdzie zabijano jej dziecko.
Jakieś 20 lat później to ja zostałam matką, a trzy lata później weganką. Tyle lat zajęło mi zrozumienie, ile cierpienia kryje się za kawałkiem mięsa, które przecież ze smakiem tyle lat spożywałam.
Większość z nas woli nie wiedzieć, skąd bierze się szynka, kiełbasa czy boczek. To znaczy niby wiemy skąd, ale w szczegóły nie chcemy wchodzić, bo nam z tym niewygodnie. Po co mamy sobie psuć smak. W końcu od zawsze ludzie polowali i jedli zwierzęta. Ale kiedy zaczęli je hodować i wykorzystywać? I do jakiego stopnia? I jaki ma to wpływ na nas i naszą planetę?
Na świecie rocznie zabijanych jest ok. 70 mld zwierząt.
Wliczone są w to zwierzęta hodowane na dużych farmach przemysłowych, jak i małych gospodarstwach rolniczych; ryby łowione w rzekach, morzach i oceanach, a także zwierzęta zabijane podczas polowań, dla rozrywki i celów naukowych. Hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za co najmniej 51 proc. zanieczyszczenia powietrza.
To tylko fragment artykułu…