Krótkie nogi majówkowego kłamstwa


Na majówkę do rodziny jedziemy, to ja bym tych kiełbas więcej wzięła, grillować będziemy – sąsiadka w sklepie wiejskim zamówienie składała, zainteresowanie powszechne wzbudzając.

– A rodzina gdzie? Nad morzem może? – sąsiad zapytał.

– Nie, w Poznaniu – odpowiedź kolejkę wyraźnie rozczarowała.

– Zawsze miło będzie w cudzym ogrodzie posiedzieć – baba życzliwie wtrąciła, ale wyszło na to, że rodzina owa ogrodu nie posiada, bo w bloku mieszka.

– To gdzie grillować zamierzacie? – sklepowa wyraźnie się zaniepokoiła.

– Dokładnie nie wiem, w mieszkaniu, albo na balkonie może – sąsiadka odparła. – Kuzynka się pochwaliła, że na majówkę grilla elektrycznego kupiła.

I nikt już w sklepie wyjazdu nie zazdrościł. Baba za to przyjaciółce jednej, co też na wsi mieszka pozazdrościła. Ta zaplanowała bowiem majówkę w hamaku z książką i może jedną rowerową wycieczkę.

– Po tych świętach zmęczona bardzo gośćmi jestem – wyjaśniła. – W ciszy i spokoju odpoczywać więc zamierzam.

– Nie uda się, na pewno ktoś wpadnie – baba oceniła, bo wspólnie już kiedyś prawdę jedną odkryły, że jak temperatura rośnie, to i przyjaciół przybywa. W takim listopadzie  doprosić się nie można, żeby ktoś na kawę chociaż przyjechał.

– Nikt, zadbałam o to – z dumą koleżanka obwieściła. – Wszystkim mówię, że nad morze jadę. Ot, takie kłamstewko, niewinne całkiem. A ty jak? Najazdu się spodziewasz?


Podoba Ci się Tydzień Baby?

INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


U baby odwrotnie jest, nadzieję raczej ma, że dziecko z prawie zięciem i bratanek dojeżdżający wpadną, bo ręce do prac ogrodowych potrzebne bardzo są. Po sadzonki z dziadem wybiera się bowiem, a bratanek miejscowy ogrodzenie koniom budować będzie.

W pierwszej kolejności folię baba pomidorom zwolnić musi. Rzodkiewki wspólnymi siłami zjeść się udało, teraz czas na rukolę i sałatę. Tę dużą jedynie, bo małą przeflancować trzeba. Potem grządki szykować, warzywa sadzić, kwietniki robić…

Zastanawiała się baba jak prace wszystkie rozplanować, żeby majówki wystarczyło, gdy przyjaciółka zadzwoniła.

– Może wpadnę do ciebie i w ogrodzie ci pomogę? – niespodziewanie zaproponowała.

– Jasne, fajnie, że ci się chce – baba się ucieszyła. – A w przerwach pod twoimi ulubionymi jabłonkami odpocząć będziesz mogła, kwitną właśnie.

– Tak na dwa, trzy dni bym przyjechała – po tym stwierdzeniu babę aż zamurowało, bo przyjaciółka w sąsiedniej wsi domek ma. Zaraz jednak wyjaśnienie padło: – Siostra zadzwoniła, że skoro nad morze jadę, to ona z przyjaciółmi domem się zaopiekuje…

Tekst: Kamilla Placko-Wozińska

Moja Harmonia Życia – czytaj najnowszy numer!

Dodaj komentarz