Oddech Ziemi to rytm, w jakim oddycha nasza planeta


Oddech Ziemi to rytm, w jakim oddycha nasza planeta. Ziemia bierze oddech cztery razy w ciągu doby: przed świtem, przed południem, przed zmierzchem i przed północą. Właściwie to czas ten jest pomiędzy jej wdechem a wydechem. To jakby chwila zatrzymania. Bardzo silna energetycznie pora zatrzymania w przyrodzie. Bezruch. Śmierć i  narodziny. Silne pole energetyczne tego bezruchu może być uzdrawiające wielopoziomowo.

 

Tekst: Elżbieta Starko
Zdjęcie: pixabay.com

 

Do mnie wiedza o tym zjawisku przyszła wraz ze słowiańską medycyną ludową, w odniesieniu do wody, która nabiera w czasie tego bezruchu szczególnych uzdrawiających mocy. I tak rzeczywiście jest. Woda pobrana w tym szczególnym  momencie służy do uzdrowień. Jest skutecznym narzędziem w całym procesie odzyskiwania zdrowia.

 

„Siła do rozpadu” lub „siła do wzrostu” to takie ludowe powiedzenia znane ze słowiańskiej medycyny ludowej. Uczę  tego podczas Warsztatu Współczesnego Znachora – Uzdrawiające Szepty. Energia Wszechświata, która wtedy jest szczególnie aktywna i pełna zwiększonej mocy, przepełnia wszystko, również wodę.

 

Czas oddechu/bezruchu nie jest przypisany do czasu zegarowego, trzeba natomiast bacznie obserwować naturę.  Określenia czasu, kiedy Ziemia zamiera w bezruchu między oddechami wskazują na porę dnia, a nie są przypisane do  znanego nam czasu.

 

Obserwując oddech Ziemi od ok. 1976 r., zauważyłam, że czas jego trwania ciągle się skraca albo jest nieregularny.  Na początku moich obserwacji trwał ok. 3 minut. Od tylu lat jest jednak coraz krótszy, chociaż zdarza się niezmiernie  rzadko, również teraz, taki około 8-10-minutowy.

 

Jak można zaobserwować to zjawisko? Na pewno nie na siłę i nie w nerwowym podnieceniu. Trzeba w sobie poczuć  tę chęć głębszego połączenia z Matką Ziemią. Z planetą jako całością, której także jesteśmy składowym elementem. Obecnie jednak częściowo odłączonym od ukorzenienia czy też połączenia z Ziemią i tym jej odmiennym rodzajem  energii Wszechświata przepuszczonym przez serce planety.

 

Dokładnie tak, energia Wszechświata pobierana przez  człowieka w zupełnie odmienny sposób niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Tyle jest medytacji i ćwiczeń  zaczynających się od słów: ukorzeń się… połącz się poprzez stopy z jądrem ziemi… itp. Dlaczego mało kto zastanawia się, skąd Ziemia bierze energię, jak ta energia powstała? O wielkim wybuchu wiemy wszyscy, ale kto tak naprawdę  poczuł, czym jest dla nas Ziemia i że poprzez nią również łączymy się z energią Wszechświata?

 

Moje odczucia z tegorocznych obserwacji oddechu Ziemi:

 

4 lipca 2018 r. około południa (siła do wzrostu)

Leżę na trawie i czekam. Jest gorąco, ale nie chowam się przed słońcem. Chcę je odczuć na skórze w momencie  oddechu. Jest bardzo upalny ten lipcowy dzień, ale słychać brzęczenie owadów. Od czasu do czasu przeleci jakiś ptak. Z oddali dolatują odgłosy ludzkiej aktywności. Wietrzyk delikatnie i jakby leniwie porusza gałązkami. Czuję, jak zaczynam się integrować z otaczającą przyrodą.

 

I wtedy nadchodzi oddech Ziemi. Czuję, jak nadchodzi i nagle jest. Wszystko zamarło jak wyłączone. Trwa cisza pełna  słońca.

 

Jego aktywność też jakby chwilowo zamarła, chociaż nadal jest gorąco. Czuję swoje rozpuszczenie w tych energiach bezdechu. Jakbym nie miała ciała, a wszystkie moje energie fizyczne i subtelne łączyły się i mieszały z energią Ziemi i  Słońca. Bezdech Ziemi trwał 4 minuty, od 12.03 do 12.07. Potem przyroda ruszyła, najpierw leniwie, potem szybciej,  ale nie za szybko, bo upał jednak zrobił swoje.

 

Jedynym zakłóceniem tego wspaniałego spektaklu byli „odłączeni”  ludzie i ich aktywność. Czasami tylko jakiś rolnik przed południem siądzie na miedzy odpocząć, nie zdając sobie  sprawy z tego, dlaczego właśnie teraz odpoczywa. Ja zaczerpnęłam energii do wzrostu swojego rozwoju duchowego. Jakie były intencje ptaków i roślin? Nie wiem. Może po prostu bycie, trwanie. Tak jak i ja, może i one dokonują takiej wymiany energii.

 

26 lipca 2018 przed świtem (siła do wzrostu)

Obudziłam się bardzo wcześnie. Poczułam silną potrzebę posłuchania, pobycia w energiach, oddechu Ziemi.  Usiadłam na balkonie i czekałam. Ptaki trochę już wierciły się w gniazdach. Niebo było prawie bezchmurne, noc już  odeszła, zbierała resztki swojej spódnicy. Wydech Ziemi się kończył. Zapadła cisza o 4.07. Wietrzyk ustał, ptaki ucichły. Bezruch trwał ok. 45 do 50 sekund. Potem nastąpił wdech i natura ruszyła.

 

Współczesny człowiek jest jedyną istotą, która się już nie zatrzymuje, odeszła od tego rytmu. Od czasu do czasu  przejechał samochód z kierowcą spieszącym się na 5 rano do pracy. W samej chwili bezruchu jednak było cichutko.  To był dla mnie dobry czas na zaczerpnięcie energii. Energia czy woda, pobrana w takiej chwili ma moc wzrostu, a to, o co prosimy ma wielką uzdrowicielską moc. Niech wzrośnie moje zdrowie. Niech wzrośnie moja ….. (tu wstaw to, czemu chcesz dać wzrosnąć).

 

14 sierpnia 2018 przed północą (siła do rozpadu)

Około północy leżałam sobie na trawie, obserwując niebo. Patrzyłam w gwiazdy, rozmawiając z Naturą i słuchając jej. Dziękowałam jej za to, że mogę być jej częścią. Dziękowałam za piękne rozgwieżdżone niebo nade mną. Poprzednia  noc była nocą spadających gwiazd. Niestety nie mogłam być wtedy za miastem, by widzieć to zjawisko.

 

Dopiero następnego dnia udało mi się wyjechać. Nie było już przeszkadzających świateł miasta. Byłam ja, przyroda i  gwiaździste niebo. Czasami spadały gwiazdy, około 5-6 w ciągu kwadransa. Nie była to jednak już taka aktywność jak poprzedniej nocy. Około godziny 23.46 nastąpił Oddech Ziemi, poprzedzony kilkoma, kilkunastosekundowymi stęknięciami czy też westchnieniami.

 

Trwał około 8 minut, to długo zważywszy, że inne o innych porach doby są coraz krótsze. Wszystko ucichło jeszcze  bardziej, choć i tak było cicho. Czułam tylko dreszcze i mrowienie na całym ciele. Wejście w czas i pomiędzy poziomy, trefy Ziemi i Nieba. Wrażenie zbliżenia nieboskłonu. Ciepło, zaopiekowanie, rozpuszczenie. Bycie ważną częścią Wszechświata, na swoim miejscu, w odpowiednich dla mnie: czasie i przestrzeni.

 

17 sierpnia 2018 przed zmierzchem (siła do rozpadu)

Udało mi się zaobserwować ok. 19.58 do 20.01 oddech Ziemi przed zmierzchem. Trwał ok. 3 minut, i był  poprzedzony kilkoma krótkimi zatrzymaniami, westchnieniami. Oddech przed zmierzchem to czas, kiedy można  powierzyć Ziemi coś do rozpadu. Przypominam, to takie ludowe powiedzenie, znane ze słowiańskiej medycyny. Woda wypita w intencji, by rozpadła się choroba, rzeczywiście pomaga, podobnie jak obmywanie nią chorego miejsca na ciele. Energia takiej wody jest oczyszczająca. Warunek, trzeba jej nabrać właśnie w tym czasie. A co z negatywnymi  myślami, emocjami, brakami, sytuacjami?

 

To dobry czas, wystarczy zamknąć oczy i powierzyć to coś Ziemi w czasie między wdechem, a wydechem, który robi  planeta. Powierzam to do rozpadu, rezygnuję z tego, wybaczam to sobie i uwalniam siebie. Dziękuję, że się dokonało, dziękuję Matko Ziemio. Jestem bezpieczny, zdrowy i mam spokojny umysł. Patrz przy tym na przyrodę. Zobacz, jak  dzień odchodzi, a noc powoli zapada. Budzą się cienie nocy i zabierają ze sobą chorobę, męczącą sytuację, to co boli  cię najbardziej.

 

Patrząc na planetę jako na całość, coraz bardziej zaznacza się zjawisko przyspieszania. Ziemia również podlega  rozwojowi, jej ciała subtelne mają szybszy obrót. My ludzie jesteśmy trochę jak szkodniki. Co będzie, jeśli  zanieczyścimy ją tak, że nie zdoła odetchnąć? Otrząśnie się z nas po prostu, by odzyskać siebie. Przebiegunowanie?

 

Owszem, zbliża się. A dlaczego? Ile od tysięcy lat żyło tu cywilizacji? Skąd w nas, ludziach, geny „ulepszania” tego, co  ulepszeń nie potrzebuje? Doskonały organizm nie potrzebuje ulepszeń. Słyszałam też opinię, że dostosowujemy  Ziemię do potrzeb ludzkości. Pytam – w jakim celu? Dostosujmy się po prostu do niej, bo jest żywicielką, zapewni  nam wszystko. Wystarczy poczuć jej życie, które jest i naszym.

 

[recent_posts category=”all”]

Dodaj komentarz