30.03 2020
Jak wyglądały asceza i obżarstwo w przeszłości?
Oto i nasz odwieczny dylemat – korzystać z przyjemności stołu, czy może odliczać każdą kalorię i myśleć o jedzeniu w kategoriach grzechu albo diety i zdrowia, a nie przyjemności.
Tekst: Dariusz Łukasiewicz
Zdjęcie: pixabay.com
W przeszłości tradycyjna feudalna i szlachecka kultura sarmacka opierała się na konsumpcji na pokaz, na wystawności, przesadnej ilości i manifestacyjnym obżarstwie. Jakość, a przede wszystkim ilość jedzenia, były przejawem zamożności. Kuchnia rycerska i szlachecka, szczególnie polska, miała zadziwiać niezwykłymi potrawami, była niezdrowa, tłusta i przesadnie obfita. Podczas tłumnych uczt na stoły stawiano wielkie tace z górami porcji mięsa. Należało olśnić ilością dań, znakomitością trunków. Nie była to jednak wcale specyfika polska.
Feudalna szlachta w całej Europie popisywała się luksusem i krytykowana była za to przez mieszczaństwo, szczycące się habitusem oszczędności, pracowitości i skromności oraz wychwalaniem spartańskiego trybu życia.
Szlacheckie zbytki
Historyk sarmatyzmu Władysław Czapliński pisze, że dla naszej szlachty sarmackiej jedzenie i picie stanowiło przyjemność najważniejszą, przy czym najwięcej kosztowały korzenie, ryby i wina. W średniowieczu tylko szlachta jadała mięso codziennie. Klasowy charakter miała dziczyzna, bo to utytułowani mieli prawo do polowania i było ono oznaką statusu i stylu życia. Bogata szlachta wydawała na codzienne posiłki ogromne pieniądze, bo w grę wchodziło żywienie nie tylko rodziny, ale też dworzan, klientów, służby i krewnych, nierzadko dziesiątek, a nawet setek osób. Magnat i poeta Krzysztof Opaliński krytykował współczesną mu szlachtę, że jedzenie stało się dla niej zbyt ważne.
W rezultacie „utopiła myśl w brzuchu”. Inaczej to – jak relacjonuje – za przodków bywało, gdy nawet wśród rycerstwa dominowało jedzenie proste, a na stole stawiano misy z jedną łyżką z mięsem wołowym, jarzynami i grochem ze słoniną. Oczywiście to do pewnego stopnia mit złotego wieku, gdzie według schematu kulturowego przodkowie byli wzorem do naśladowania. Na wsi z jednej wspólnej misy jedzono wszakże w Wielkopolsce jeszcze do końca wieku XIX w. Znajdowała się zwykle na ławie. Dopiero w okresie międzywojennym powszechnie, również na wsi wielkopolskiej, pojawiły się stoły i osobne talerze.
Chleb powszedni
Biały pszenny chleb chłopi uważali za pański i wypiekali jedynie na święta. Biedni, czyli przede wszystkim chłopi i służba jedli chleb czarny, żytni. Także chleb świeży jedzono rzadko i często spożywano już czerstwy. Modlitwa o dostatek chleba nie miała charakteru symbolicznego, ale dosłowny i chleb zastępowały często zupy (Suppe, Polenta), papki i breje z roślin strączkowych i zbóż. Historyk francuski Fernand Braudel pisał słusznie, że jeszcze w Europie nowożytnej, a więc nie tylko na wschodzie, w masie dominował pokarm roślinny.
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w najnowszym numerze Mojej Harmonii Życia.
Kliknij i sprawdź!