
23.02 2020
Czy Komisja Europejska poprze zakaz hodowli klatkowej?
Zakończyło się zbieranie podpisów pod Europejską Inicjatywą Obywatelską „Koniec Epoki Klatkowej”. Przez 12 miesięcy ponad 1,5 miliona obywateli Unii podpisało się pod projektem zakazu stosowania klatek w hodowli zwierząt gospodarskich. Tak liczne społeczne poparcie obliguje Komisję Europejską do zajęcia stanowiska i podjęcia działań w tej sprawie.
Według aktywistów prozwierzęcych to może być jeden z najważniejszych dni w historii dla zwierząt hodowlanych. Na terenie całej Europy w klatkach hoduje się obecnie ponad 300 milionów świń, kur, królików, kaczek, przepiórek i cieląt. Zwierzęta żyją w stłoczeniu, nie mają możliwości swobodnego poruszania się i wyrażania naturalnych zachowań. Jest to powodem cierpienia zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
W celu stopniowej poprawy warunków życia zwierząt na fermach, Stowarzyszenie Otwarte Klatki połączyło siły ze 170 organizacjami z całej Unii Europejskiej, w tym autorem Inicjatywy – Compassion Polska. W ten sposób powstała międzynarodowa koalicja stowarzyszeń zajmujących się ochroną środowiska, prawami konsumentów i prawami zwierząt, której zadaniem było zmotywowanie do działania obywateli z każdego zakątka Unii.
Nie jesteśmy obojętni
Celem było zebranie miliona ważnych podpisów – według prawa unijnego projekt inicjatywy obywatelskiej musi wtedy zostać rozpatrzony przez Komisję Europejską. W samej Polsce inicjatywę podpisało ponad 80 000 osób, choć ostateczna liczba głosów wciąż jest liczona. Kampania promująca Inicjatywę obejmowała realizację śledztw na fermach cieląt, królików i świń, współpracę z wpływowymi politykami i znanymi osobami (np. Robertem Makłowiczem) oraz liczne akcje uliczne, które miały miejsce w miastach w całej Polsce.
– Jesteśmy niezmiernie dumni z tego zwycięstwa. Niewiele europejskich inicjatyw obywatelskich osiąga wymagany próg miliona podpisów. Fakt, że zebraliśmy ich ponad 1,5 miliona oznacza, że Komisja Europejska nie może zignorować tego, jak wielkie znaczenie dla obywateli UE ma dobrostan zwierząt hodowlanych – mówi Maria Madej ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
– To największa inicjatywa polityczna w historii działań na rzecz dobrostanu zwierząt hodowlanych. Teraz czas na to, aby Komisja Europejska wprowadziła zmiany, których oczekują obywatele. Liczymy, że okrucieństwo epoki klatkowej wkrótce dobiegnie końca – dodaje.
Śledztwa na fermach
Organizacje prozwierzęce koordynujące Europejską Inicjatywę Obywatelską „Koniec Epoki Klatkowej” opublikowały wyniki śledztwa na fermach świń w kilku unijnych państwach, w tym Polsce oraz kojarzonych z luksusowymi produktami Włoszech. Jest to projekt złożony w Parlamencie Europejskim, który zakłada wprowadzenie na terenie Unii całkowitego zakazu stosowania klatek w hodowli zwierząt gospodarskich, w tym m.in. kojców porodowych i inseminacyjnych dla macior.
Według raportu „Koniec Epoki Klatkowej” w Unii Europejskiej żyje około 12 milionów macior, a większość z nich połowę swojego życia spędza w klatkach. W Polsce jest ich około 900 tys. (GUS, 2018).
– Kojce porodowe i inseminacyjne zostały zaprojektowane tak, aby uniemożliwić maciorom możliwość obracania się – zarówno przed, w trakcie, jak i po porodzie mogą one więc jedynie stać, siedzieć lub leżeć – opisuje Maria Madej.
– Ma to chronić prosięta przed przygnieceniem, jednak jak pokazują badania zrealizowane w ramach projektu PigSafe, ich śmiertelność jest porównywalna w przypadku kojców i alternatywnych systemów. Cierpienia macior można więc uniknąć i zapewnić im humanitarne warunki porodu i karmienia – dodaje.
W niektórych krajach, np. Szwecji i Wielkiej Brytanii, klatki dla loch zostały całkowicie lub częściowo zakazane.
Cielęta bez matek
Śledztwo przeprowadzone przez organizację Compassion Polska pokazuje, w jak okrutny sposób traktowane są cielaki hodowane przemysłowo: oddzielenie od matki, ciasny kojec, samotność i głód. Tak wygląda życie cieląt, które są produktem ubocznym produkcji mleka. Szacuje się, że w ten sposób hoduje się ponad 1 milion cieląt w Polsce, a w całej Unii Europejskiej 12 milionów.
Głównymi czynnikami powodującym cierpienie u cieląt są: izolacja, brak kontaktu z innymi cielętami i możliwości zabawy, głód, brak możliwości swobodnego poruszania się oraz stres z tym związany, a zimą niska temperatura i brak możliwości ogrzania się. Wiele z nich odbiera się matkom zaraz po urodzeniu lub kiedy mają zaledwie kilka godzin. System ten ogranicza naturalny rozwój społeczny cieląt, które z natury są zwierzętami społecznymi i uniemożliwia im swobodne poruszanie się i zabawę.
– Trudno pojąć, że młode cielę – istota wrażliwa i czująca – jest odbierane wkrótce po urodzeniu od matki i trzymane w takiej izolacji tygodniami. Co gorsza, prawodawstwo UE na to zezwala, pomimo dowodów, że trzymanie cieląt w grupach od urodzenia może zapewnić im dobrostan – mówi Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion Polska.
Cielęta są zwierzętami społecznymi i potrzebują opieki swoich matek, zwłaszcza na tak wczesnym etapie rozwoju, a także kontaktu z innymi cielętami. Izolacja poważnie zaburza u nich rozwój umiejętności społecznych, upośledza zdolności poznawcze i obniża ich odporność na stres – zaobserwowano, że większość zwierząt zamkniętych w kojcach bała się ludzi. Lekarz weterynarii współpracujący z Compassion, po zapoznaniu się z materiałami ze śledztwa (zdjęciami i nagraniami) stwierdził, że cielęta cierpiały z powodu izolacji, głodu, odwodnienia, zimna i złego stanu zdrowia.
Zosia Zborowska zabiera głos w obronie kur hodowanych na mięso Zosia Zborowska-Wrona znana jest ze spierania inicjatyw poprawiających los zwierząt. W spocie zrealizowanym w ramach kampanii „Frankenkurczak” opowiada o tym, jak wygląda życie kurczaków na fermach przemysłowych i zachęca do podpisania petycji dotyczącej zniesienia okrutnych praktyk w hodowli tych zwierząt.
Aktorka dzieli się z widzami pozytywnymi informacjami dotyczącymi rosnącej świadomości Polaków na temat hodowli niosek, czyli kur znoszących jajka. Okazuje się, że coraz więcej osób zwraca przy codziennych zakupach uwagę na to, czy jajka nie pochodzą od kur trzymanych w klatkach.
– Każda kura to indywidualna osobowość i czująca istota zasługująca na szacunek. Niestety miliony z nich wciąż czekają, aż ktoś zauważy ich cierpienie – zwraca uwagę Zosia Zborowska.
Kury, które hodowane są na mięso autorzy kampanii określili ,,Frankenkurczakami”, ponieważ współcześnie wykorzystywane w tym celu rasy powstały w wyniku wieloletniej selekcji genetycznej – eksperymentu, który miał na celu stworzenie ptaka rosnącego do możliwie największych rozmiarów w jak najkrótszym czasie. W efekcie powstały tzw. brojlery, które przybierają na masie tak szybko, że gdyby porównać to do rozwoju człowieka, 5-letnie dziecko ważyłoby aż 150 kg.
– Tak nienaturalnie szybkie tempo wzrostu jest źródłem ogromnego cierpienia brojlerów. Ich kości pękają pod ciężarem własnego ciała, a ptaki po przewróceniu się często nie są w stanie samodzielnie wstać i spędzają resztę życia w brudnej od odchodów ściółce. Śledztwo, które opublikowaliśmy w zeszłym roku pokazuje też, że zwierzęta, które nie rosną dostatecznie szybko, mogą zostać brutalnie uśmiercone. Nie opłaca się bowiem płacić za paszę dla nich – mówi Marta Cendrowicz, dyrektorka kampanii korporacyjnych Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Organizatorzy kampanii ,,Frankenkurczak” apelują do polityków i hodowców o poprawę losu kurczaków, m.in. poprzez zmniejszenie zagęszczenia na fermach, rezygnację z ras szybkorosnących i zmianę metody ogłuszania. Więcej szczegółów oraz dedykowaną akcji petycję znaleźć można na stronie frankenkurczak.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
[recent_posts category=”all”]