Tydzień Baby: Nerwy wiejskie i światowe


Od róż zaczęły, od tej najpiękniejszej, co ją baba od bratanka dostała. Pięć pączków już miała, wszystkie zjadły i te na krzakach okolicznych też. Potem sarny do ogrodu się przemieściły, gdzie botwinki skosztowały.

– Dziadzie, twoje strachy na wróble na wróble są, a nie na sarny – baba protestowała, gdy dziad zabezpieczenia swoje stawiał. I rację miała. Wróbla żadnego z daleka nie zobaczyła nawet, za to sarny w dniach kolejnych fasolką się raczyły, a nawet begonią dragon, co w donicy przy domu samym stoi.

Sposób więc kolejny w Internecie baba znalazła, w postaci preparatu, co go wysypać wystarczy celem saren odstraszenia. I walka z czasem trwa teraz, czy wcześniej środek nadejdzie czy sarny ogród cały zjedzą. Nerwowo baba co rano straty szacuje.

Na szczęście zwierzęta dzikie za owocami nie przepadają chyba, więc z truskawek swoich baba dumną być może i z porzeczek, co czerwone już się stają i plony obfite zapowiadają. Z czereśniami tylko za bardzo nie wyszło, bo większość łupem ptaków padła.

Nerwy baba światowe też bardziej takie miała. Dziecko z prawie zięciem do Kirgistanu się wybrało w góry wysokie. Zasięgu żadnego, wiadomości żadnych przez dni parę nie było. A jak zdjęcia pierwsze wraz z informacją, że cali z gór zeszli nadeszły, nie uspokoiły baby specjalnie. Namiot na górze rozbity stał, przy nim dziecko ubrane ciepło, a w tle śnieg. Jak nic nerki przeziębi, baba pomyślała, a pociecha za nic pojąć nie mogła, że dla baby dzieckiem zawsze zostanie, chociaż w lata średnie wkraczać zaczyna.


INNE PRZYGODY BABY ZNAJDZIESZ TUTAJ. KLIKNIJ!


Światowo trochę też z dziadem było. W restauracji eleganckiej bardzo na kolacji byli, dzięki przyjaciółce, która voucher specjalny im sprezentowała. Owocami morza się raczyli, winem zacnym popijając. Dziad trochę babę skompromitował na koniec. Gdy już wychodzić mieli kelnerka miła czy smakowało, spytała. Że bardzo, baba odparła i żeby efekt ów wzmocnić, zapewniła, że na pewno do lokalu wrócą. Dziad jednak dodał zaraz:

– Jak tylko ktoś jeszcze voucher taki nam podaruje…

Wszystko to jakoś tak sprawiło, że baba za podróżami zatęskniła. Od paszportu nowego wyrobienia zacząć postanowiła, a konkretnie od wykonania zdjęcia do niego. Przyłożyła się baba bardzo, pomalowała nawet, żeby nie było jak z poprzednim paszportem, że na wycieczce jednej konkurs na najśmieszniejszą fotkę wygrała…

Efekt jednak marnym się okazał, a zdjęcie gorszym od poprzedniego. Trochę dlatego pewnie też, że 10 lat je dzieli… Baba się jednak nie poddała. Nowe za nowe pieniądze zrobić postanowiła. Pani fotografce wytłumaczyła, że paszport taki przez lata pokazywać będzie, to i dobrze wyglądać chce.

– Jeszcze jedno zrobię, żeby coś wybrać – fotografka babę na krzesełku trzymała. – I jeszcze jedno…

Chwilę dłuższą pozowanie takie trwało, aż w końcu miła dotąd pani westchnęła:

– To może lepiej ja już pani oddam te pieniądze…

Tekst i zdjęcie: Kamilla Placko-Wozińska

Zamów najnowsze wydanie „Mojej Harmonii Życia”.
W wersji papierowej lub e-wydania!

Dodaj komentarz