06.05 2018
Vedic Art, czyli synchronizacja duszy i ciała
Ariana Karima, malarka i nauczycielka Vedic Art oraz Soul Body Fusion, opowiada o tym, jak można otworzyć się na siebie.
Tekst: Beata Marcińczyk
Obrazy: Ariana Karima
Dość wcześnie zainteresowała się pani tematami związanymi z rozwojem osobowości. Jak zaczęła się ta przygoda, która dziś jest tak ważną częścią pani życia?
Ariana Karima: Duchowością interesowałam się, od kiedy byłam nastolatką. Wspominam szkolną czytankę z j. angielskiego o reinkarnacji i o chłopczyku, który pamiętał swoje poprzednie życie. Co ciekawe, wcale mnie to nie zaskoczyło, byłam bardzo zaciekawiona.
Mimo że w mojej rodzinie nikt takich rzeczy mnie nie uczył, sama odkrywałam ten mistyczny świat. W wieku 17 lat byłam w kręgu osób, z którymi mogłam poznać świat energii, aury i takich darów, jak jasnowidzenie. Kilka lat później zaczęłam pracować z Reiki. Potem na jakiś czas odłożyłam pogłębianie mojej wiedzy duchowej. Przyszedł czas studiów i budowania kariery.
Studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu oraz Ecole Europeen Des Affairs w Paryżu. Praca w kilku dużych firmach. Szybki awans. Dlaczego nagle w pani poukładanym życiu pozmieniały się priorytety?
Ariana Karima: Miałam przywilej dobrze poznać świat biznesu, materii. Dobrze sobie w nim radziłam. Kiedy skupiłam się przez lata na rozwoju kariery, nie poświęcałam wystarczającej uwagi potrzebom mojego Ducha. Mój ówczesny partner czytał wtedy oświecone książki, a mnie to denerwowało, bo nie miałam na to ani czasu, ani siły po całym dniu pracy.
To był wyraźny znak, że tęskno mi za tą częścią siebie. Przełom nastąpił, gdy w wieku 30 lat poczułam się niespełniona, nieszczęśliwa i przeciążona światem materii. Wtedy też nastąpiło swoiste przebudzenie. Wiedziałam, że muszę zmienić swoje życie. Ustaliłam nowe priorytety, wizję tego, czego pragnę. Ale nie miałam pojęcia, jak to osiągnąć.
Zrobiłam coś, co uważam za odważne i najcenniejsze: oddałam się prowadzeniu Boga. I z dnia na dzień zaczęły się dziać cuda. Drzwi do siebie i samorozwoju otworzyły się na oścież.
Jak doszło do tego, że zaczęła pani malować? Czy wcześniej chwytała pani za pędzel niesiona emocjami?
Ariana Karima: Dokładnie w momencie kryzysu z dnia na dzień zaczęłam malować. Nigdy wcześniej się tego nie uczyłam, nikt nie dawał mi żadnych instrukcji. Po prostu zrobiłam to i byłam zachwycona rezultatem. Po dwóch latach poznałam Vedic Art jako metodę malowania intuicyjnego i okazało się, że to, co sama przeżyłam, czego doświadczyłam dzięki malowaniu, jest esencją procesu Vedic Art.
Czyli mądrość tej metody zawsze miałam w sobie i naturalna dla mnie była droga w tym kierunku.
Kiedy rzuciła pani pracę zawodową i postawiła na warsztaty, szkolenia, rozwój?
Ariana Karima: Zmiana pracy nastąpiła trzy lata od przebudzenia. Nie byłoby to możliwe bez swoistego oczyszczenia i uzdrowienia oraz powrotu do swojej mocy. To był proces, mnóstwo się uczyłam, czytałam, jeździłam na wszelkiego rodzaju warsztaty, spróbowałam chyba wszystkiego, jak każdy, kto ma determinację, by odczarować swoje życie. To właśnie efekt wewnętrznego prowadzenia. Po prostu wiadomo, jakim procesom trzeba się poddać, by wyjść z iluzji świata dualności.
To tylko fragment rozmowy…
Całą przeczytasz w najnowszej „Mojej Harmonię Życia” (do pobrania tutaj).
Znajdziesz nas również w Salonach Empik, punktach Ruch, Inmedio, Relay.
Możesz też zamówić prenumeratę. Sprawdź tutaj.