Ab ovo – od jaja, bo w nim jest zdrowie, magia i siła!


„Ab ovo ad mala” (z łac. od jaja do jabłka), czyli od początku do końca – twierdzili starożytni Rzymianie, którzy wiedli jakże hedonistyczne w stosunku do naszego życie. Zaczynali posiłki od jaj – delikatnych i łatwo przyswajalnych, a kończyli je, przegryzając jabłkiem – bogatym w błonnik. Od żółtka jaja rozpoczyna się wprowadzanie nowości w diecie niemowlęcia. Czy może więc być coś bardziej fantastycznego od jaja? Chyba nie – nawet najstarszy globus na świecie wykonano z jaja! Cudowne jajo niemal zupełnie bezkonfliktowo połączyło też czasy pogańskie z chrześcijaństwem i całkiem zgrabnie potrafi łączyć kurnik z marketingiem oraz światowym biznesem – co udowadnia firma Grotek, sprzedając złote jaja w cenie 100 zł za sztukę!

Na początku było jajo

To pewne. Wiele ludów pierwotnych wierzyło, że świat powstał z olbrzymiego jaja, które wyłoniło się z chaosu. Kto wie…? Natomiast kury (Gallus domestica) zostały udomowione już ok. 2,5 tys. lat przed narodzeniem Chrystusa. Kurę nioskę wyhodowali mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego, choć nie wszyscy uważali jaja za smakołyk. Za „odkrywców” wartości jaj uchodzą Rzymianie. To oni wprowadzili je do kuchni i sporządzili pierwsze przepisy na dania z jajami w roli głównej. Egipcjanie jajami ozdabiali świątynie, a miały one wspomóc kobietę w zajściu w ciążę. Poganie wróżyli z pęknięć na skorupkach, odczyniali czary. Do dziś szeptuchy różnych wierzeń używają jaj do zdejmowania uroków – zwłaszcza z dzieci. Jedną z bardziej znanych szeptuch (szeptunek) w Polsce korzystających z mocy jaj jest mieszkanka Krotoszyna – Ewa, o której pisał m.in. „Głos Wielkopolski”, przytaczając szeroko odczucia jej klientek. Kto chce, może sam spróbować oczyszczenia z pomocą jajka i sprawdzić, czy ktoś obcy źle na niego nie oddziałuje. Metody opisane zostały w książce „Oczyszczanie woskiem i jajem” Kamili Ryszkowskiej Wydawnictwa Studio Astropsychologii. Jedna z nich zaleca postawienie przy łóżku, w bezpiecznym miejscu, na całą noc jajka wbitego na wodę. Poranny obraz („wyrośnięcie” jaja albo jego zniekształcenie) powinien dać nam odpowiedź, czy coś jest nie tak z naszym zdrowiem i wskazać, gdzie tkwi przyczyna. Białko oznacza nasze zewnętrze, a żółtko to my i nasz organizm. Cóż, być może zła energia oddziałuje na jajo podobnie jak zbyt długie gotowanie – pozbawia je charakterystycznej formy i wartości?

 

Jajo poza prawem

Historia jaj nie zawsze była kolorowa, choć na pewno jest ciekawa. Naukowcy twierdzą, że barwienie jaj zapoczątkowano już ok. 5 tys. lat temu. Najstarsze pisanki pochodzą z Asyrii, Egiptu, Persji, Rzymu i Chin, gdzie stanowiły wiosenny upominek. Nawet Aborygeni rzeźbili w strusich jajach, obdarzając je czczią. W Egipcie malowano na nich skarabeusze, w Sudanie cytaty z Koranu, w Kairze postaci sławnych mężów, a w Chinach – kwiaty wiśni. Najstarsze polskie pisanki – woskowe, pochodzą z X w. z opolskiej wyspy Ostrówek.

Na początku IX w. zakazano spożywania jajek w okresie postnym. Wskazania synodu w Akwizgranie nakazywały gromadzenie ich aż do świąt. Jak wiadomo, jajka to produkt niezbyt długotrwały, ale znaleziono sposób, by je utrzymać w dobrym stanie, zanurzając w sadle albo w wosku. Zdarzało się, że Wielkanoc przypadała dość późno, więc jaj uzbierało się więcej. Nadwyżki zaczęto farbować, wykorzystując wosk. Podobno pierwszy jajczany kolor to czerwony, a dopiero wiele lat później wprowadzono kolejne. To z kolei przyczyniło się do bogatszego ozdabiania jaj uznawanych za świąteczne i wręczanych jako prezenty najpierw dzieciom, a z upływem lat także dworzanom przez możnowładców. Zakaz jedzenia jajek w okresie postu obowiązywał niemal dziewięć wieków, a zdjął go Ludwik XVI. Jaja wróciły więc do łask i na stoły, przy czym te duże trafiały na talerze bogatych, a największe – w niedzielny poranek – na śniadanie francuskiego króla. Szybko okazało się też, że to jedyny produkt spożywczy, którego nie można zatruć, nie uszkadzając jego skorupy. To dla władców był walor cenniejszy niż smak czy wartość odżywcza. Zresztą uwięziona Katarzyna Sforza przeżyła dzięki jajom przemycanym do jej celi przez jednego z mnichów.

„Jaja poza prawem” znajdują się także w plemieniu Mosii z Burkina Faso, o czym pisze

Maguelonne Toussaint-Samat w książce „Historia naturalna i moralna jedzenia”. Nie wolno  tam podawać ich dzieciom, by „nie wyrosły na złodziei”. W Azji jeszcze do niedawna jaja były uważane za produkt dla bogatych. Symbolami tego bogactwa były na przykład chińskie tzw. stuletnie jaja, czyli jajka wkładane do blaszanego naczynia z roztworem gliny, niegaszonego wapna, soli, herbaty, łusek ryżowych i wody, które po kilku miesiącach (najczęściej 100 dniach) są gotowe do spożycia. W wyniku procesów chemicznych białko przybiera kolor zielonkawy, a żółtko zielobrązowy.

Poza wyobrażeniem Europejczyka o przyjemnej konsumpcji znajduje się też balut, (gotowane jajo kacze z kilkunastodniowym zarodkiem) tradycyjnie jedzone na Filipinach, w Wietnamie, Kambodży czy Laosie. Obecnie balut to „przysmak” uważany za afrodyzjak, a przygotowywany głównie dla turystów, który kosztuje niecałe 2 zł.

Wśród jaj najczęściej konsumowanych przez człowieka, oprócz znanych nam dobrze kurzych, przepiórczych, kur zielononóżek, kaczych, gęsich, indyczych i strusich, największą popularnością, niestety, cieszą się jaja żółwie – spożywane głównie w Ameryce Południowej i w Azji. Niegdyś wierzono też, że jedzenie jaj sowich daje mądrość…

Ciąg dalszy w nr 3 Mojej Harmonii Życia

Dodaj komentarz