15.01 2017
Etyka w biznesie
Rozmowa z Piotrem Cieszewskim, himalaistą, mówcą i trenerem przywództwa
Co dla pana oznacza etyka w biznesie?
– Dla mnie uczciwość w relacjach z ludźmi, których spotykamy w pracy.
Dlaczego w relacjach biznesowych tak często jej brakuje?
– W szwedzkiej korporacji budowlanej, w której pracowałem ponad 10 lat, byłem między innymi odpowiedzialny za wdrożenie Kodeksu Postępowania w kierowanym przeze mnie oddziale budowlanym. Pamiętam to pytanie ze strony Szwedów: Dlaczego w rankingach dotyczących korupcji Polska przoduje? Powiedziałem tak: wyobraź sobie, że jest zima, a ty codziennie odwozisz samochodem dziecko do przedszkola odległego o 5 kilometrów. W połowie miesiąca kończą ci się kartki na paliwo i pozostają dwie opcje: albo jedziesz na stację benzynową, dajesz pracownikowi stacji łapówkę i kupujesz paliwo, albo odstawiasz samochód i codziennie idziesz z dzieckiem na piechotę, bo akurat nie ma innej możliwości. Co robisz? Pytam! Co robisz? Nie wiedzieli co powiedzieć, zaczęli się wykręcać jak politycy. Żeby im uzmysłowić jak wyglądał komunizm zacząłem dodawać, że to samo było z cukrem, z mięsem. Panowie zamilkli. Nie odpowiedzieli na moje pytania. Nie chcę oceniać decyzji ludzi, którzy podejmowali je w czasach komunizmu ponieważ często byli zmuszeni do szukania drogi na skróty lub do szukania jakiejkolwiek drogi. Uważam, że ciągle tamte czasy są przyczyną kombinowania, ale już w żadnym wypadku nie są usprawiedliwieniem tego, aby w ten sposób wychowywać kolejne pokolenia.
Co pana zdaniem trzeba zrobić, by ludzie zaczęli inaczej myśleć i w inny sposób postępować?
– Trzeba mówić, pisać, komunikować, przekonywać, że np. uzyskanie zlecenia za łapówkę, albo na skutek ustawienia przetargu to jak potężna zapora na drodze do naszego rozwoju. Pozyskując klientów w ten sposób niczego się nie uczymy, nie staramy się szukać rozwiązań, innowacji, innych rynków, innych modeli sprzedaży, nie budujemy relacji… Trzeba utrwalać, że generując w ten sposób zyski, przerzucamy zwrotnicę na tory powolnej agonii firmy, w której pracujemy. Te pieniądze usypiają biznes, firma ma coraz więcej powierzchni biurowej, pracowników, samochodów, ponieważ są pieniądze. Zatraca jednak zdolność wygrywania w uczciwy sposób. Ze względu na ciągle zachodzące zmiany, prędzej czy później nielegalne źródło pieniędzy się skończy i wtedy firma bankrutuje, ponieważ działająca uczciwie konkurencja ma mniejsze koszty, działa szybciej, taniej, nowocześniej. Trzeba też pamiętać, że trudno o satysfakcję w przypadku człowieka uwikłanego w korupcyjne układy, a przecież finalnie chodzi o satysfakcję. Podobnie jest w sporcie. Czy jest czego zazdrościć sportowcowi, który ucieka przed kontrolą antydopingową?
Cały tekst w drukowanym wydaniu 1/2017