O szkolnych wydatkach i muzyki rozumieniu


Że czerwono u baby w parku się robi, żółto już trochę też, no i dzieci do szkoły się szykują, co nieuchronnie jesień nadchodzącą wskazuje. Tak sobie baba nostalgicznie nieco z przyjaciółką gadała.

– Ciesz się, że dziecko takie stare już masz, wydatki szkolne cię omijają – przyjaciółka, której córka edukację w liceum rozpocznie za dni parę westchnęła. – W telewizji dużo mówią o tym ile rodzice wyłożyć muszą…

– Co roku o tej porze tak mówią – baba przerwała, ale przyjaciółka temat drążyła dalej. Że tysiąc cały już poszedł, pożaliła się.

Tyle właśnie córce na szkolne zakupy dać już zdążyła.

– Jak to wszystko wydałaś? – zdumiała się niemile gdy dziewczyna z pakunkami wróciła. – Drogie te podręczniki bardzo…

– O podręcznikach to nic nie wiem jeszcze – licealistka spokojnie odparła. – Garderobę uzupełniłam na razie.

I zaraz przekonywać zaczęła, że wszystkie koleżanki tak robią, bo w szkole wyglądać trzeba.

– Statystycznie rzecz ujmując 70 procent w liceum pierwszą miłość spotyka – dziewczyna wiedzą się popisała.  – A sama wiesz, że wrażenie pierwsze ważnym jest… No, tobie akurat z drugim nie wyszło – po chwili namysłu dodała letnie wspomnienie i rumieniec wstydu u matki wywołując.

O zrozumienie sztuki poszło, współczesnej takiej. Pierwszy raz od rozwodu, co lata temu nastąpił, przyjaciółka na randkę się w wakacje umówiła w postaci koncertu i kolacji.

– Muzyka współczesna to będzie, a ja nie wyznaję się na niej wcale, a coś mówić przecież trzeba będzie – dziecku wyznała, gdy sukienkę nową już wdziała i makijaż dyskretny zrobiła.

– Dasz radę, matka – pociecha jak nazwa sama wskazuje pocieszyła. – Przymiotników dużo używaj – „dobre”, „mocne”, „intrygujące”. I zasłuchana taka bądź, westchnąć czasami też możesz…

Od westchnienia przyjaciółka koncert zaczęła. Kolega nowy, powiedzieć coś próbował, ale gestem dłoni ciszę nakazała, taką zasłuchaną udawała. Babie wyznała potem, że te przymiotniki jakoś nie bardzo przez gardło jej przechodziły, a dźwięki na nerwy działały  coraz bardziej.

– Wygodnie ci?- nowy znajomy przerwę w muzyce wykorzystał, żeby pytanie dziwne zadać, bo krzesła przed muszlą koncertową zwyczajne całkiem były, a przyjaciółka fachowego raczej komentarza się spodziewała. Że tak, odparła i od siebie dodała:

– Dobrzy są…

– To jeszcze nic! – z radością w głosie jakby towarzysz się odezwał. – Poczekaj aż grać zaczną, zaraz skończą strojenie…

Kamilla Placko-Wozińska

Dodaj komentarz