07.03 2024
Krótka historia o Masajach
Mężczyźni zajmują się bydłem i rozpalaniem przy pomocy gałązek i kamienia ognia. Do domów wnoszą go kobiety i reszta to już ich obowiązki, czyli gotowanie, a także dostarczanie w wielkich baniakach wody. Dodajmy, te domy samodzielnie wybudowały też one (panowie postawili ogrodzenie z gałęzi okalające wieś). A jeśli między szykowaniem posiłków, praniem, dojeniem krów, dogadzaniem mężowi i dzieciom znajdą jeszcze czas, robią błyskotki, które chętnie kupują turyści.
Masajowie to plemię koczownicze, przenoszące się w miejsca, gdzie trawa w czasie suszy nadawała się jeszcze na pokarm dla krów i tam budujące nowe wsie. Dzisiaj z bydłem w razie konieczności wędrują jedynie wojownicy, kobiety zostają, bo dzieci chodzą do szkół.
Na uwagę, że w czasach gdy odpadło im polowanie (pozostało jedynie na ptaki, w nim wykazuje się młody Masaj, a kiedyś żeby zostać mężczyzną musiał zabić lwa), mężczyźni mają mniej obowiązków, odpowiadają żartem, że jest jeszcze jeden – prokreacja. A to czasami dużo roboty, bo są poligamistami… Oczywiście im więcej żon, tym większe stado musi mieć Masaj lub inne dochody. Coraz częściej w kenijskich kurortach spotkać możemy pracujących tam Masajów. Poznamy ich po wypalonych w dzieciństwie na policzkach kółeczkach. Ten zwyczaj zachował się do dziś, pomału do lamusa odchodzi moda na wyrywanie u mężczyzn dolnych jedynek, co miało im dodawać urody. Nadal jednak widujemy młodych Masajów z pięknymi, białymi zębami i szpetnymi dziurami w dolnej szczęce. No, ale to już nasza, europejska ocena.
Męską sprawą też jest, głównie domeną czarownika leczenie. Masajska medycyna, ponoć bardzo skuteczna, to rośliny, kora z drzew i gałązki na wszystkie dolegliwości. Wśród tych ostatnich są nawet takie, które wystarczy wąchać przed snem aby uniknąć chrapania…
Co robi Masaj gdy wraca do wsi, a przed domem zastaje wbitą dzidę? Nie przeszkadza, bo to znak że żona właśnie zabawia się z innym wojownikiem z tej samej grupy wiekowej co mąż. Taki seks to nie jest zdrada.
Masajowie żyją bez zegarków, rytm dnia wyznacza im Słońce, lubią prostotę, nie gromadzą dóbr materialnych. I tego prostego życia zazdroszczą im inne kultury. Mianem „masaitis” określa się w Afryce Wschodniej wręcz chorobliwą fascynację Masajami. A ci bardzo chętnie goszczą turystów, pokazują swoje domy, prezentują tańce, oparte na najwyższych podskokach i zarabiają. Wizyta w masajskiej wiosce nas, zabieganych Europejczyków wprawia niemal w melancholię. Ach, pożyć trochę takim szczęśliwym, masajskim życiem.
Jest jednak i drugie dno, którego pewnie nie chcą dostrzec dotknięci „masaitis” i o którym nie opowiedzą nam masajscy gospodarze. To sytuacja kobiet w tej patriarchalnej grupie etnicznej. Alarmują o niej międzynarodowe organizacje praw człowieka. Nadal funkcjonuje tu zwyczaj obrzezania dziewczynek, ich wczesnego wydawania za mąż wbrew ich woli, czy w celu uniknięcia niechcianej ciąży uprawiania seksu z niedojrzałymi dziewczynkami.
To wielkie wyzwanie dla międzynarodowych organizacji. Nie tylko muszą pracować nad zmianą męskiej mentalności Masajów, ale i nad kobietami, które myślą, że tak jest od wieków i tak po prostu musi być.
Tekst i zdjęcia: Kamilla Placko-Wozińska